sobota, 31 sierpnia 2013

Koktajl melonowo-malinowy

Koktajle niestety nie są fotogeniczne. Ale są pyszne, owocowe i orzeźwiające.
Podany przepis wystarcza na 2 szklanki:




Składniki:

1/2 melona
1/2 szklanki malin
sok z połówki cytryny

Składniki wrzuć do blendera i miksuj przez 2-3 minuty, tak by maksymalnie rozdrobnić pestki malin.
Przed przygotowaniem koktajlu włóż melona do lodówki, dzięki temu koktajl będzie bardziej świeży.

Szybki deser z malinami

Chciało mi się coś słodkiego, coś dobrego, kremowego i ze świeżymi owocami.
Ale nie miałam ochoty spędzić w kuchni zbyt dużo czasu, więc uznałam, że to czas na szybki deser z malinami. Jego przygotowanie zajmuje ok. 20 minut, a efekt jest naprawdę dobry.



Składniki:

1 serek mascarpone
125 g ciastek owsianych z czekoladą
25 g masła
maliny
pół szklanki cukru


Ciasteczka pokrusz widelcem na drobniutkie kawałeczki i zalej rozpuszczonym masłem. Tak powstałą masę wyłóż do 4 foremek o średnicy ok. 11 cm i wstaw do rozgrzanego do 180 stopni piekarnika na 10 minut.

W między czasie przygotuj masę: mascarpone wymieszaj dokładnie z cukrem pudrem.
Wyłóż na ostudzony spód i udekoruj malinami.
Wstaw do lodówki na ok. godzinę.

Przed podaniem posyp cukrem pudrem.


Włoski omlet

Przeczytałam ostatnio książkę "W miasteczku długowieczności", czyli opowieść brytyjskiej dziennikarki o kulinarnych zwyczajach mieszkańców Campodimele, w którym średnia długość życia wynosi 95 lat! Niebywałe!
Okazuje się, że sekretem tak dobrego zdrowia jest nic innego jak dieta! Rok przy włoskim stole to dwanaście miesięcy życia Campodimele. Kalendarz, który prowadzi przez kolejne pory roku, przynoszące bogactwo ryb, owoców, warzyw i grzybów. Autorce udało się zaprzyjaźnić z włoskimi gospodyniami, które zaprosiły autorkę do domów i zdradziły kilka kulinarnych sekretów.
To niezwykle inspirująca opowieść o miejscu, w którym prostota i ciężka praca przynoszą szczęśliwe życie. Jest to również doskonała książka kulinarna, lecz przestrzegam - przy jej czytaniu nieustannie chce się jeść!


Poniżej przepis na omlet włoski (sztuk 1):

Składniki:

2 jajka 
40 g ricotty 
szczypta soli
plaster szynki
2 pomidory koktajlowe
liść bazylii

Jajka ubij aż będą puszyste, a następnie stopniowo dodawaj ricottę. Wlej masę na dobrze rozgrzaną patelnię i smaż kilka minut. Następnie przyłóż talerz, zrzuć omlet. Na patelnię wyłóż pokrojoną w cienkie kawałki szynkę i zsuń omleta niewysmażoną stroną. Smaż przez około minutę.
Podawaj ze świeżymi pomidorami i bazylią.



poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Kuchenna złość

Nie ukrywam, że część przepisów zamieszczonych na tym blogu pochodzi ze znanych blogów kulinarnych. Sporo czytam, analizuję, mam też pewne pojęcie o doborze składników, więc patrząc na przepis jestem w stanie wyobrazić sobie, czy z tej mąki będzie chleb.

Część przepisów odrzucam ze względu na porażającą zawartość tłuszczu, cukrów lub innych niekoniecznie zdrowych składników, ale czasem jest też tak, że przepis wygląda dobrze,  a potem wychodzi z niego jakaś katastrofa - i nie mam tu na myśli katastrofy wynikającej z błędów kucharza.
Bo oczywiście zdaję sobie sprawę, że i od umiejętności gotującego sporo zależy, ale niektóre rzeczy są tak proste, a przepisy - przynajmniej w teorii - tak precyzyjne, że i największy kuchenny analfabeta powinien sobie z nimi poradzić.

Na swoim blogu staram się zamieszczać przepisy sprawdzone (niektóre wielokrotnie) i przetestowane przez innych. W mojej kuchni powstaje znacznie więcej potraw, niż przepisów zamieszczonych na blogu, a to właśnie dlatego, że jeśli coś mi nie smakuje, to nie podaję tego dalej. Drażnią mnie też przepisy nieprecyzyjne i niedokładne - umieszczanie tego rodzaju wynurzeń mija się z celem.

Niestety dziś po raz kolejny wybrany przeze mnie przepis okazał się porażką - pal licho stracone składniki, nie pierwszy i nie ostatni raz, sztuka wymaga w końcu poświęceń. Zastanawiam się tylko czemu takie przepisy znajdują się w ogóle na renomowanych i znanych blogach. Oczywiście o gustach się nie dyskutuje, ale pewne zasady są bezwzględne - potrawy powinny mieć JAKIŚ smak.

Bylejakości i nijakości mówię nie!
Ale jutro też jest dzień i kolejna próba - mam nadzieję, że tym razem wyjdzie mi coś dobrego (na pocieszenie) i że będę mogła się z Wami podzielić na blogu jakimś smakołykiem!





Tagliatelle z łososiem, cukinią i pieprzem ziołowym

Podany przepis to kolejna wariacja na temat łososia. Jako że mój sportowiec ma ostatnio apetyt głównie na makarony i kurczaka, poszukuję w tym temacie nowych inspiracji.
Podane proporcje wystarczają na obiad dla 2 osób.



Składniki:

250 g łososia
1 ząbek czosnku
pół dużej cebuli
100 ml śmietanki
1 niewielka cukinia
pieprz ziołowy do smaku
sól
tagliatelle 

Cebulkę pokrój w niewielką kostkę i podsmaż razem z czosnkiem na niewielkiej ilości oleju. W następnej kolejności dodaj łososia, a gdy zmieni kolor na jasno różowy połącz ze startą na grubych oczkach cukinią i smaż przez ok. 3-4 minuty. Dopraw sporą ilością soli i pieprzu ziołowego, a następnie zalej śmietanką. Pozostaw na ogniu przez ok. 2 minuty.
Podawaj z ugotowanym wcześniej makaronem.


Głodomory

W niedzielne popołudnie, po przemiłym poranku spędzonym w Błoniach na 3. Półmaratonie Powiatu Warszawskiego Zachodniego (mój ukochany przebiegł go w czasie poniżej 2h!!! Hurra!!!), trzy głodomory, czyli Mama ukochanego, ja i nasz półmaratończyk postanowiły udać się na obiad.
Najpierw pojechaliśmy do Spokojnej, przy Powązkach, ale niestety nie było wolnych miejsc (to duża wada tego lokalu, w weekendy trudno znaleźć stolik), natomiast naszym drugim wyborem były Głodomory, nowo otwarta restauracja na ulicy Mickiewicza 23, które okazały się strzałem w dziesiątkę.

To co nas urzekło to przede wszystkim krótka, zwięzła i prosta karta, która mieści się na papierowej podkładce pod talerze. Nie ma w niej wytwornych, pokręconych, tajemniczych i często nic nie mówiących zwykłemu zjadaczowi chleba nazw, jest za to menu ujęte w żołnierskich słowach: schabowy, mielony, zrazy wołowe, dorsz, kaczka,polędwiczki.
Do tego równie krótkie dodatki w postaci ziemniaków, kopytek, ryżu i kasz, oraz wybór warzyw- gotowanych i surowych.  Są również dwie zupy i desery.

Być może dla niektórych to mało, ale jeśli ma się ochotę na smaczny polski, "niedzielny" obiad, jest to miejsce idealne. Porcje są naprawdę duże (choć i ceny do najniższych nie należą), obsługa bardzo miła i sprawna, i co istotne - na jedzenie nie czeka się długo.
Najprostsze niedzielno-domowe dania podawane są w eleganckim, ascetycznym czarno-białym lokalu i na tym chyba polega fenomen Głodomorów!






środa, 21 sierpnia 2013

Tarta czekoladowa z malinami

Ostatnio zostaliśmy zasypana malinami - dosłownie. Rodzice przywieźli nam z działki całą skrzyneczkę tych owoców, zerwanych prosto z ogrodu cioci. Po zważeniu okazało się, że to prawie 5 kg! Część malin oddałam w dobre ręce, część przerobiłam na konfiturę, trochę oczywiście zjedliśmy, a pozostałą resztę postanowiłam wykorzystać do ciasta. Inspiracji szukałam długo, i ostatecznie zdecydowałam się na tartę czekoladową.





Składniki:

Ciasto:
150 g mąki
100 g masła
1 żółtko
25 g cukru
25 g kakao
szczypta soli

Masa:
150 g czekolady gorzkiej 
3 jajka
65 g cukru
3 łyżki mąki 
100 g masła
maliny

Z podanych składników ugnieć ciasto kruche, rozwałkuj je na grubość 3-4 mm, wylep formę o średnicy ok. 20 cm i wstaw do lodówki na co najmniej 30 minut.
W między czasie przygotuj masę: czekoladę rozpuść w kąpieli wodnej i dodaj do niej 100 g masła. Jajka ubij na puszystą pianę z cukrem. Połącz z lejącą czekoladę, ciągle mieszając, a następnie dodaj 3 łyżki mąki. 

Wstaw ciasto do rozgrzanego do 180 stopni piekarnika i piecz przez 15 minut.
Następnie wyłóż maliny, a na nie masę czekoladową.
Piecz 25-30 minut.


piątek, 16 sierpnia 2013

Mąka i woda

Do restauracji udaliśmy się zachęceni opiniami znajomych i internautów.
Dużym plusem jest na pewno lokalizacja lokalu (samo centrum) i jego wystrój - ascetyczne, jasne wnętrze, z akcentami włoskimi i otwartą kuchnią. Miło tam przysiąść, zwłaszcza na zewnątrz, kiedy świeci słońce.
Zachęcający wydawał się również koncept - mąka i woda, czyli pizze i makarony, włoskie smaki są przecież wspaniałe. Do tego świeże sałatki, lemoniady i kuszące desery.

W sumie spróbowaliśmy czterech dań. Zamówiliśmy pizzę, calzone, sałatkę i ravioli.
Dwie ostatnie rzeczy były mocnymi punktami w menu, natomiast pizza okazała się zupełnie przeciętna.

Zdecydowanym minusem okazał się natomiast czas oczekiwania na potrawy -ponad 40 minut- oraz serwowanie dań na raty - uważam to za poważne niedociągnięcie ze strony kuchni.
Kiedy ostatnia osoba dostała swoje danie, pierwsza zdążyła już zapomnieć co jadła. Na desery nie mieliśmy już cierpliwości, ale nie skreślam jeszcze tego miejsca, bo jedzenie koniec końców nie było złe.
Na niespieszne niedzielne popołudnie miejsce nadaje się w sam raz.
Choć jeśli pizza, to tylko w Mamma Marietta!



fot. Mąka i Woda

wtorek, 13 sierpnia 2013

Tarta cytrynowo-kokosowa

Znowu naszła mnie chęć. Tym razem na tartę cytrynową - orzeźwiającą, słodko-kwaśną, serową, puszystą i delikatną. Cytryny były, limonki też, pozostałe składniki również, więc nie pozostało mi nic innego, jak zabrać się do pracy. Efekt był satysfakcjonujący, tym bardziej, że przygotowanie tarty zajmuje dosłownie kilka minut.





Składniki:

Ciasto:

150g mąki
50g cukru pudru
50g masła
1 jajko
szczypta soli

Masa:

1 puszka mleka skondensowanego słodkiego
1 puszka mleka kokosowego
1 łyżka skrobi ziemniaczanej
1 cytryna
1 limonka
1 łyżka skrobi ziemniaczanej
3 żółtka

Składniki na ciasto połącz ze sobą, wylep nim formę i wstaw do lodówki na 30 minut.
W międzyczasie przygotuj masę. Utrzyj żółtka i zmieszaj je z mlekiem kokosowym i słodkim skondensowanym mlekiem.
Dodaj skórkę otartą z cytryny i limonki, a także sok wyciśnięty z owoców.
Na koniec wsyp łyżkę mąki ziemniaczanej i dokładnie wymieszaj.

Piekarnik nagrzej do 180 stopni, podpiecz ciasto przez około 15 minut. Następnie zmniejsz temperaturę do 130 stopni, wylej do formy masę i pozostaw w piecu na około 30 minut.
Pozostaw do wystygnięcia, a następnie wstaw do lodówki, przynajmniej na kilka godzin.
Ciasto smakuje najlepiej na zimno.
Podawaj z lemoniadą.

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Pieczone pomidory

Do zrobienia własnych pieczonych pomidorów zbierałam się już od dłuższego czasu. Wczoraj zorientowałam się, że mam w domu ich nadmiar i pomyślałam- teraz albo nigdy.
Okazało się również, że jest to najbardziej odpowiedni gatunek do tego rodzaju przetworów (podłużne), więc nie było odwrotu.
Z około dwóch kilogramów wyszły niestety ledwie dwa słoiczki, ale w obliczu tego, że mogłyby wylądować w koszu i tak się opłaciło.




Składniki:
2 kg pomidorów
oregano
bazylia
oliwa z oliwek
czosnek
cukier trzcinowy

Pomidory przekrój na pół i ułóż na blasze piekarnika. Dopraw oregano i bazylią, posyp odrobiną cukru i wstaw do mocno rozgrzanego piekarnika (ok.200 stopni). Następnie zmniejsz temperaturę do 130 stopni i piecz przez około 2h.
Nałóż do słoików, do każdego dodaj 2 ząbki czosnku i świeże zioła (w moim przypadku rozmaryn i bazylia), zalej oliwą, zakręć i pozostaw w lodówce na co najmniej 24h.
Podawaj ze świeżym pieczywem.

sobota, 3 sierpnia 2013

Morele z wanilią

Postanowiłam zabawić się w tym roku w panią domu i przygotować przetwory. Na pierwszy ogień poszły truskawki - klasycznie, później brzoskwinie, na koniec zostały morele.
I pomyślałam, że trzeba coś pokombinować, dodać jakiś smak. Poszukałam, poszperałam i internet podpowiedział - wanilia.
Tak powstał aromatyczny dżem morelowy z wanilią.



Składniki:


2 kg moreli (ze skórką)
0,5 kg cukru
1 laska wanilii

Usuń pestki z morelek, zasyp je cukrem i pozostaw na ok. 20 minut. Następnie zagotuj i wrzuć laskę wanilii. Odstaw na kolejne 20 minut.
Wyjmij wanilię z garnka, przekrój na pół i odzyskaj z niej ziarenka. Dodaj do ugotowanego dżemu.
Gotuj przez kolejną godzinę, i najlepiej zostaw na noc.
Następnego dnia ponownie doprowadź do wrzenia i gotuj do uzyskania właściwej konsystencji.
Nalej do słoików i odstaw do góry dnem do ostygnięcia.